niedziela, 30 lipca 2017

Żagań - Gubinek 2000

Wracam dziś pamięcią do kolejowej imprezy zorganizowanej dla miłośników kolei, która odbyła się w dniu 1 lipca 2000 roku na trasie Gubinek - Lubsko - Bieniów - Żagań - Jankowa Żagańska - Żary - Żagań. Organizatorem pociągu specjalnego był Klub Sympatyków Kolei we Wrocławiu, który zaprosił wszystkich chętnych na przejazd, po tej niedostępnej na co dzień trasie. Ruch pociągów pasażerskich na odcinku Lubsko - Gubinek wycofano już w 1986 roku, a do samego Lubska nie można było od ponad pięciu lat dojechać pociągiem osobowym z żadnego kierunku. Warto dodać, że tych kierunków było niegdyś aż 5, gdyż stacja Lubsko, łącznie z pobliskim Jasieniem, tworzyła lokalny kolejowy węzeł. W czasach świetności tego węzła dojazd do Lubska możliwy był bezpośrednio od strony Gubinka, Krosna Odrzańskiego, Tuplic, Żar przez Sieniawę Żarską i Żagania przez Bieniów. Do końca lat 90. linia kolejowa nr 275 Wrocław Muchobór - Gubinek, na odcinku od Żagania do samej granicy z Niemcami, była nadal utrzymywana dla ruchu towarowego. Kursował jednak po niej zaledwie jeden pociąg zdawczy-manewrowy na dobę i to zazwyczaj z Żagania do Lubska, a najdalej do ładowni Gębice Gubińskie. Dalszy odcinek w kierunku granicy państwa był po raz ostatni regularnie wykorzystywany w latach 1993/94, kiedy remontowano most na sąsiednim przejściu granicznym Gubin/Guben w ciągu linii kolejowej nr 358. Wówczas jeździły tędy ciężkie składy prowadzone lokomotywami ST44 i ST43, często w podwójnej trakcji. Pamiętam dobrze te pociągi, gdyż jeździły one również linią do Zielonej Góry przez Nowogród Bobrzański, w którym mieszkam. Niestety, za aparat fotograficzny chwyciłem tuż po zakończeniu tych objazdów. Jak dotąd, nie widziałem żadnych ciekawych zdjęć pociągów z tamtego okresu funkcjonowania linii do Gubinka. Cennym dokumentem jest za to film nakręcony w maju 1994 roku podczas przejazdu innego pociągu specjalnego, który zapewne był wynajęty przez niemiecką grupę miłośników kolei. Film, który można obejrzeć na YouTube, nakręcono z ostatniego wagonu tego pociągu, a więc można na nim prześledzić całą trasę Lubsko - Guben. Przejazd odbył się prawdopodobnie tuż po zakończeniu wspomnianych objazdów, gdyż oba pobliskie mosty na Nysie były otwarte.

W roku 2000 polski organizator zapewniał skład zestawiony z lokomotywy SU46 i piętrusa w "starym malowaniu". Określenie "stare" dotyczyło oliwkowej barwy, stosowanej przez dziesiątki lat na wagonach pasażerskich PKP. Choć wówczas był to jeszcze typowy zestaw jaki można było spotkać w planowym ruchu, to pojawiła się plotka, że "stare malowanie" otrzyma również lokomotywa. Chodziło o przywrócenie oryginalnej zielonej barwy czoła lokomotywy, jaką stosowano do 1988 roku tj. przed obowiązkiem malowania przodów na żółto. Ostatecznie na imprezę wytypowano żagańską lokomotywę SU46-048, której wygląd w owym czasie najbardziej odpowiadał standardowej malaturze stosowanej na PKP. Pozostałe maszyny tej serii stacjonujące w Żaganiu charakteryzowały się indywidualnymi ozdobami, które nadawały im nietypowy wygląd. Zestawiając pociąg specjalny, organizatorom zazwyczaj chodzi o uzyskanie składu jak najbardziej zbliżonego do realiów historycznych, więc wybór tej, a nie innej maszyny był uzasadniony. Trzeba zaznaczyć, że pomimo tych starań, skład nie mógł odzwierciedlać planowego pociągu jaki kursował do 1986 roku na trasie Lubsko - Gubinek. Na pewno nie jeździły tam lokomotywy SU46, które do Żagania zaczęto przenosić już po zawieszeniu przewozów pasażerskich na tej trasie. Tym niemniej zestawienie pociągu było optymalne jak na ówczesne realia. Zestawiony w ten sposób pociąg przebić mógł chyba jedynie skład, złożony z ex-żagańskiego parowozu Ol49 z wagonami typu 120A, który można było ściągnąć z Wolsztyna. Z pewnością nie pozostało by to bez wpływu na koszt imprezy. Poza tym, kultowa seria SU46 ma również niemałe grono wielbicieli, a w planie przejazdu był jeszcze odcinek Żagań - Jankowa Żagańska - Żary - Żagań, na którym piętrus i "suka' z żółtym czołem był możliwy do spotkania w ruchu planowym przez całe lata 90. W całej imprezie najbardziej chyba jednak chodziło o przejechanie się niedostępną na co dzień trasą.

Organizator zdecydował się oficjalnie rozpocząć przejazd na dawnym przystanku kolejowym w Gubinku, co wiązało się z koniecznością dotarcia do tego miejsca w dość kombinowany sposób. Dojazd do Gubina był wprawdzie możliwy porannym pociągiem osobowym relacji Zielona Góra - Guben, jednak dojście pieszo do Gubinka zajęłoby ponad godzinę. Dwie linie kolejowe nr 275 i nr 358 schodzą się w Guben po niemieckiej stronie, lecz po stronie polskiej dzieli je około 5 km. W celu sprawnego pokonania tej odległości zapewniono przesiadkę z pociągu na specjalny autobus PKS, który przewiózł uczestników do dawnego przystanku Gubinek. Około godziny 9.00 miał tam zostać podstawiony pociąg do Żagania. Wiedząc, że podstawienie pociągu w Gubinku wiązało się z jego porannym "pustym" podsyłem z Żagania, postanowiłem z tego skorzystać i wsiąść do tego składu już w Bieniowie. Na stacji Bieniów, należało pobrać klucze do obsługi rozjazdów w Gubinku, co oznaczało, że pociąg zatrzyma się tam choć na chwilę. Wcześniej dowiedziałem się, że do prowadzenia lokomotywy wyznaczono dwóch znajomych mi kolejarzy. Zarówno maszynista jak i pomocnik byli miłośnikami kolei, którzy na co dzień pracowali w Żaganiu, co dawało mi dodatkową pewność, że załapię się na ten skład.

W sobotni poranek 1 lipca 2000 roku pojawiłem się na stacji w Bieniowie. Pociąg miał nadjechać bezpośrednio z Żagania, a wjazd powinien odbyć się na tor przy peronie 1. usytuowanym przed samym budynkiem dworca. Była to zatem dobra okazja do wykonania zdjęcia pociągu na tle okazałego budynku dworca z czerwonej cegły. Pociągi kursujące po linii Zielona Góra - Żary zatrzymują się bowiem wyłącznie przy peronie 3. który jest zbyt oddalony, aby można było wykonać sztampowe zdjęcie pociągu z dworcem w tle. Po zawieszeniu w 1995 roku regularnych połączeń do Lubska, perony 1 i 2 pozostały bezużyteczne. Oczami wyobraźni cofnąłem się zatem do zmierzchu planowego ruchu pociągów osobowych relacji Żagań - Lubsko - Żagań, kiedy to lokomotywa SU46 z jednym wagonem pojawiała się przy budynku dworca trzy razy dziennie. W pamięci mam jednak jeszcze starszy obraz z tego miejsca, kiedy jako "zuch" przyjechałem do Bieniowa z harcerską wycieczką, w ramach której wracaliśmy pieszo do Nowogrodu Bobrzańskiego. Wówczas, po przyjeździe porannym pociągiem relacji Warszawa Wschodnia - Żagań, na stacji ukazał się nam widok parowozu z jednym wagonem, który po chwili w kłębach dymu i pary odjechał w kierunku Lubska. Dziś wiem, że był to zapewne Ty2 z pociągiem nr 66125 relacji Bieniów - Lubsko. Taki pociąg widniał w rozkładzie jazdy do maja 1990 roku, więc pewnie gdzieś w tym okresie go widziałem. Typ parowozu kojarzę dziś po charakterystycznej sylwetce. Para pociągów 66124/66125 zapewniała poranne skomunikowanie z Lubska do Zielonej Góry i wspomnianą przesiadkę z pociągu "warszawskiego".

Wracając do rzeczywistości, ustawiłem się do złapania nadjeżdżającego pociągu w pierwszym tego dnia kadrze. Zapowiadająca się piękna pogoda w tym przypadku utrudniła dobranie parametrów zdjęcia, gdyż wschodzące słońce świeciło prosto w obiektyw. W tak zastanych warunkach cyknąłem wjeżdżający pociąg, uzyskując na zdjęciu dość ciemny kontur budynku z wypalonym od słońca niebem. Próbę wykonania innego ujęcia przerwał stanowczy okrzyk z pociągu, aby czym prędzej wsiadać, bo zaraz jedziemy dalej. W kabinie lokomotywy było już z 5 osób, więc nie zwlekając chwili dłużej wskoczyłem do pustego piętrusa i ulokowałem się w pierwszym lepszym miejscu. Pociąg faktycznie po chwili ruszył.

Trasę do Lubska znałem już z wcześniejszych wypadów, w tym z również z przejazdu w kabinie lokomotywy pociągu towarowego, na którą udało mi się załapać w 1997 roku. Tym razem miałem możliwość przejechania się aż za Lubsko i obserwowania całej trasy z perspektywy pasażera pociągu osobowego. Jazda na pokładzie piętrusa zapewniała dodatkowe wrażenia w postaci charakterystycznego stukotu kół oraz możliwości obserwacji okolicy przy szeroko otwartych drzwiach. Pociąg zatrzymał się na chwilę w Lubsku, po czym przy akompaniamencie syreny lokomotywy ruszył w dalszą drogę w kierunku Gubinka. Mijane wzdłuż linii krajobrazy nie odbiegały od tych, które można podziwiać na pozostałej części trasy. Pomimo tego, świadomość przejazdu linią, po której pociągi osobowe przestały kursować 14 lat wcześniej, dawała dużą satysfakcję. Co ciekawe, na całym odcinku Żagań - Gubinek dopuszczalna prędkość wynosiła wówczas 80km/h. Na oko, uzyskaniu takiego parametru sprzyjał prosty przebieg linii oraz nienagannie utrzymana nawierzchnia. Z tego co pamiętam, przejazd pociągu specjalnego odbył się jednak z mniejszą prędkością, przez co do Gubinka dojechaliśmy ze znacznym opóźnieniem. Być może zaważył tu "brak znajomości szlaku", który w istocie nie był na co dzień użytkowany, nawet w ruchu towarowym. 

Zbliżając się do Gubinka w oddali dostrzegłem dużą grupę osób skłębioną niczym wielka kula tuż obok toru kolejowego. Byli to uczestnicy imprezy, którzy dotarli do Gubinka zamówionym autobusem i postanowili uwiecznić wjazd pociągu od strony Lubska. Nasz skład zjechał na boczny tor i zatrzymał się przy zarośniętym, nieużywanym od wielu lat, peronie. Wśród licznie przybyłej grupy miłośników kolei od razu rozpoznałem znajome twarze, w tym kilkunastu znajomych z Poznania i okolic. Ówczesne środowisko miłośnicze było bardzo hermetyczne co powodowało, że na każdej tego rodzaju imprezie spotykało się praktycznie te same osoby. Choć informacja o przejeździe była już publikowana w internecie, to sam dostęp do internetu jeszcze nie był tak powszechny jak dziś. W pewnym sensie była to zaleta, gdyż były to imprezy organizowane przez hobbystów dla hobbystów, bez wyraźnego komercyjnego nastawienia, zarówno ze strony organizatora jak i kolejarzy.


Manewry SU46-048 w Gubinku.

Tajemniczy Gubinek okazał się przystankiem ze zdewastowaną ceglaną wiatą i jednym bocznym torem, umożliwiającym objechanie składu przez lokomotywę. W czasach funkcjonowania magistrali Berlin - Wrocław linia była dwutorowa, a w tym miejscu znajdował się posterunek dróżnika i prawdopodobnie posterunek blokowy (odstępowy) Gubinchen. Gubinek jest zatem trafnym i dosłownym tłumaczeniem tej niemieckiej nazwy, która właściwie pochodzi od nazwy pobliskiej wioski. Tor boczny pozostał w miejscu rozebranego toru szlakowego, przy którym urządzono peron. Sama poczekalnia to podobno pozostałość po nastawni wspomnianego posterunku blokowego. Co ciekawe, w zasadniczym położeniu rozjazdy kierowały na tor boczny, z którego odchodziła również bocznica do Lubuskich Zakładów Przemysłu Skórzanego "Carina". Zlokalizowana w polskiej części miasta fabryka, podobno w szczytowym okresie zatrudniała ponad 2000 osób na dwie zmiany. Sam obiekt, to wcześniejsza fabryka sukna gubeńskiego fabrykanta kapeluszy Ericha Wolfa, którą uruchomiono ponownie w latach 50. jako Gubińskie Zakłady Obuwia. Zakład padł ostatecznie w drugiej połowie lat 90. podobnie jak wiele innych z tej branży w okolicy. Choć większość zakładów włókienniczych zlokalizowanych było po niemieckiej stronie miasta Guben, to jednak i one nie przetrwały na wolnym rynku. Dziś w jednym z tych okazałych budynków sukienniczych znajduje się kontrowersyjne "Plastinarium" Gunthera von Hagensa, w którym można oglądać liczne preparaty anatomiczne i plastynaty całego ciała ludzkiego oraz zwierzęcego. 

SU46 rozpoczęła manewry, aby podpiąć się na drugim końcu piętrusa. W oddali widać było zarys mostu kolejowego na rzece Nysa Łużycka, za którym znajduje się już niemiecki Guben. W tym miejscu warto wspomnieć na temat strategicznej przeprawy kolejowej Gubinek – Guben Süd, którą wybudowano na potrzeby wojsk Układu Warszawskiego. Był to kolejny tor boczny, odgałęziający się przed Gubinkiem w okolicy kilometra 195,7 i prowadzący po łuku do brzegu Nysy Łużyckiej. Zapasowa przeprawa, dublująca stały most kolejowy, była własnością wojska. Na podlinkowanym wcześniej filmie widać, że w 1994 roku rozjazd odgałęziający ten tor był już zdemontowany. W sieci widziałem natomiast ciekawe zdjęcie z tego miejsca, zrobione w 1976 roku, na którym lokomotywa ST43 prowadzi skład z czołgami po tymczasowym moście wybudowanym przez wojsko w ramach ćwiczeń. Na zwiedzenie istniejącego mostu granicznego nie miałem już czasu, gdyż z powodu opóźnienia pociąg w każdej chwili mógł ruszyć. Planowy odjazd miał nastąpić o godzinie 9:30, przy czym na dojazd do Bieniowa przewidziano 3,5h. Ten czas miał być zagospodarowany na foto-stopy, które zaplanowano na szlaku, jak również nieczynnych stacjach i przystankach. Wszyscy zajęli zatem miejsca w piętrowym zestawie, po czym pociąg około godziny 10 wyruszył w stronę Lubska. Tym razem słońce idealnie pasowało do wykonywania zdjęć, więc co kilka kilometrów zatrzymywano skład w plenerze. Pamiętam zdziwienie uczestników, które każdorazowo wywoływał widok niezarośniętego źdźbłem trawy toru, podsypanego jasno-szarym tłuczniem. Widok dość niespodziewany zważywszy na nieużytkowaną na co dzień infrastrukturę. W zdecydowanie gorszym stanie była wówczas choćby zelektryfikowana magistrala nadodrzańska. Przypuszczam, że był to jeszcze efekt wzmocnienia tej linii na czas objazdów z 1993 roku.

Pociąg specjalny do Żagania gotowy do odjazdu z Gubinka.

Na tym zdjęciu widać nienagannie utrzymany tor na odcinku Lubsko - Gubinek.

Gębice Gubińskie. W oddali, po lewej stronie, odchodził tor boczny do placu ładunkowego.

Pomiędzy foto-stopami, na pokładzie piętrusa trwała ożywiona dyskusja i wymiana poglądów na temat historii "Berlinki", jej aktualnego stanu i perspektyw na przyszłość. Jak to zwykle bywało na tego rodzaju spotkaniach, część osób skupiła się na śledzeniu trasy z mapą topograficzną w ręku, a część wyłącznie na foto-stopach. Po kilku postojach okazało się, że szlak do Lubska nie obfituje w jakieś spektakularne motywy. Choć tor był czysty, to jego otoczenie zarosło i stanowiło problem w ustawieniu całej grupy fotografujących. Najciekawsze, bo niepowtarzalne już ujęcia udało się wykonać na nieczynnej stacji Jasienica Gubińska, gdzie zachowały się zabudowania stacyjne, w tym budynek dworca i nastawnia, a także szerszy układ torowy. Nastawnia zlokalizowana na północno-zachodniej głowicy stacji była już jednak zdewastowana, a rogatki na drodze nr 286 były obsługiwane bezpośrednio z gruntu. Sam budynek nastawni przypominał mi nieco obiekt, który znajduje się w Tuplicach.

Wjazd na nieczynną stację Jasienica Gubińska nastąpił przy otwartych rogatkach,
a ruch na drodze wstrzymała obsługa pociągu.  Po prawej stronie widoczna jest zdewastowana nastawnia.

Postój przy budynku dworca w Jasienicy Gubińskiej. Dziś ten obiekt jest ruiną.

Obok dworca w Jasienicy Gubińskiej znajduje się jeszcze drugi budynek mieszkalny.

Na odcinku do Lubska, oprócz Jasienicy Gubińskiej, znajdowały się jeszcze dwa przystanki tj. Gębice Gubińskie i Mierków. W tych miejscach dość dobrze było widać ślady po drugim torze, gdyż zachowały się tam po dwa perony. O drugim torze świadczyło również odsuniecie słupków hektometrowych i słupów teletechnicznych na całym odcinku. Co ciekawe, te pojedyncze drewniane słupy wydawały się być typowymi dla linii lokalnej, a nie magistrali, więc być może po wojnie nastąpiła ich wymiana. Kolejnym charakterystycznym miejscem było skrzyżowanie z linią kolejową do Krosna Odrzańskiego. Tą lokalną linię wyprowadzono niegdyś z Lubska po łuku, a następnie wiaduktem, aby w żaden sposób nie kolidowała z ruchliwą "Berlinką". Niestety na linię do Krosna Odrzańskiego nie było już wówczas możliwości wjazdu, zapewne z powodu znacznego zarośnięcia toru przez krzewy i drzewa, bo sam tor jeszcze leżał.


Mierków

Pod wiaduktem linii nr 364 Stary Raduszec - Łęknica.

Po wykonaniu pamiątkowego ujęcia pociągu, pod wspomnianym wiaduktem linii nr 364 Stary Raduszec - Łęknica, wjechaliśmy do Lubska. Tutaj rozpoczął się prawdziwy plener fotograficzny, choć zastana sceneria była paskudna. Pociąg stojąc przy peronie 2. pozował na zachwaszczonym po pas torowisku, na tle nadpalonych i pobazgranych wiat. Kiedy pociąg ruszył powoli w kierunku Bieniowa, możliwe było wykonywanie różnych innych ujęć na tle zachowanej infrastruktury, przy czym większość obejmowała już tylko ruiny i zgliszcza.


Lubsko - widok spod wiaty peronu 2.

Lubsko - widok spod wiaty peronu 1.

Pociąg do Żagania na tle lubskiego dworca.

Wśród uczestników było kilka osób, które zdążyło zaliczyć trasę do Lubska w latach 1994/1995 ostatnimi planowymi kursami pociągów osobowych z Żagania. Nie mogli oni uwierzyć, że w ciągu zaledwie 5 lat, ze stacji zlokalizowanej w samym środku 14-tysięcznego miasta, pozostała taka ruina. Obraz nędzy i rozpaczy obejmował zresztą nie tylko infrastrukturę kolejową, ale również całe jej otoczenie. Walącym się budynkom kolejowym, towarzyszyły bowiem masywne obiekty Zakładów Przemysłu Wełnianego "Luwena". Z byłych państwowych fabryk, które doprowadzano do całkowitej ruiny, złomiarze wynieśli wówczas już prawie wszystko. Żal było na to wszystko patrzeć, zważywszy na wiekową historię tych obiektów. Do końca istnienia, na jednym z ceglanych budynków górujących nad stacją kolejową, widniał poniemiecki napis "Tuchfabrik Fischer & Co. G.m.b.H". Dewastacja obiektów należących PKP odbyła się niejako na fali nielegalnej rozbiórki opuszczonych zakładów włókienniczych. Warto jednak wiedzieć, że do całkowitego upadku tych państwowych zakładów doprowadziła "dzika prywatyzacja", jakiej dokonano w połowie lat 90. Mechanizmy takiej prywatyzacji, które wówczas zastosowano w Lubsku, opisano w 2001 roku w felietonie "Bezrobotni rozebrali fabrykę".

Po lewej stronie widać ruinę jednej z fabryk "Luweny",
 czyli poniemieckiej  fabryki sukna.

Wyjazd z Lubska do Jasienia. Po lewej stronie widać fragment mniejszej parowozowni,
której budynek zachował się dzięki zaadoptowaniu na warsztat samochodowy.

Podobny widok objawił się w Jasieniu, gdzie stacja znajdowała się na uboczu miasta. Tutaj trwała amatorska rozbiórka obu nastawni wykonawczych, co wprawiło wręcz w osłupienie uczestników przejazdu z różnych regionów Polski. Budynki rozbierano bowiem cegła po cegle, 
w dość ryzykowny sposób, który w każdej chwili mógł zakończyć się przysypaniem osoby wydłubującej "surowce wtórne". Niestety w ten sposób zniszczono wiele obiektów infrastruktury technicznej, nawet tych o ponad 100-letniej historii. Żenujące widoki zastane w Lubsku i Jasieniu wywołały spore poruszenie wśród uczestników naszego przejazdu i były powodem negatywnych komentarzy w dalszej części podróży.


Budynek dworca w Jasieniu o wyglądzie typowym dla pozostałych dworców zlokalizowanych 
na dalszym odcinku linii do Miłkowic, którą otwarto w 1875 roku. 

Jasień - widok spod małej wiaty na peronie 1.

W dalszej drodze zarządzono jeszcze dwa zatrzymania, w tym jedno na przystanku w Biedrzychowicach Dolnych, po czym pociąg tuż przed godziną 13 dojechał do Bieniowa. Tutaj organizatorzy zaplanowali jeden z najciekawszych tego dnia foto-stopów. Pociąg specjalny z SU46-048 na czele zatrzymano przed semaforem wjazdowym, a więc w miejscu gdzie zbiegają się dwa szlaki tj. od strony Jasienia i z Żar. Ze stacji Żary jechał planowy pociąg pospieszny nr 68504 "Wiking" relacji Jelenia Góra - Szczecin Gł, co dawało okazję do wykonania zdjęcia dwóch pociągów obok siebie. Wjazd na stację był możliwy jednocześnie, dlatego dyżurny ruchu podał sygnały zezwalające na jazdę na obu (stojących obok siebie) semaforach kształtowych. Było to dość efektowne, gdyż w jednym ujęciu złapaliśmy SU46-048 z naszym pociągiem od strony Lubska i planowy pociąg z SU45-180 jadący od strony Żar. Co więcej, na wyjazd do Żar czekała już SU45-154 z pociągiem nr 86505, a więc "Wikingiem" relacji przeciwnej, gdyż te sezonowe pociągi miały w Bieniowie planowe krzyżowanie. Tym razem zgrabne ujęcie dwóch maszyn było trudniejsze do wykonania i chyba część osób sobie całkiem odpuściło fotografowanie.

Biedrzychowice Dolne

Pomiędzy Jasieniem a Bieniowem.

Spotkanie przed stacją Bieniów z planowym pociągiem pospiesznym "Wiking" 
relacji Jelenia Góra - Szczecin Gł., który prowadzi SU45-180.

SU45-154 wyjeżdża z Bieniowa z pociągiem pospiesznym "Wiking" do Jeleniej Góry.

Po wjechaniu do Bieniowa zarządzono małą sesję fotograficzną z budynkiem dworca w tle, a następnie przy nastawni wykonawczej, zlokalizowanej na samym wyjeździe do Żagania. Można było tam zauważyć, że bezkolizyjne przebiegi są możliwe tylko po zachodniej stronie stacji. Od strony Zielonej Góry i Żagania nie ma takiej możliwości. Linia z Żar do Zielonej Góry musiała gdzieś przeciąć tory "Berlinki" i zrobiono to właśnie na wschodniej głowicy rozjazdowej. Zastosowane rozwiązanie może nieco dziwić, gdyż w takich sytuacjach z reguły stosowano wyprowadzenie bocznej linii po łuku i następnie wiaduktem nad, bądź tunelem pod linią główną. Takie rozwiązanie widać było np. w Lubsku w przypadku linii wychodzącej w kierunku Krosna Odrzańskiego. Przypuszczam, że zaważyły tu względy finansowe i po prostu zaoszczędzono na budowie wiaduktu dla lokalnej linii.

Postój przy peronie 2.

Spojrzenie na pociąg od strony magazynu dworcowego. Sam magazyn rozebrano w 2017 roku,
przez co budynek dworca utracił swój charakterystyczny wygląd.

Wyjazd z Bieniowa do Żagania.

Pociąg wyjechał na szlak Bieniów - Żagań, który obfitował w typowe motywy leśne, dominujące na całej trasie, po czym dojechał w końcu do Żagania i zatrzymał się przy peronie 3. Tu nastąpiła zmiana kierunku jazdy, gdyż w planie był jeszcze wyjazd do stacji Jankowa Żagańska. W samym Żaganiu niewiele się wówczas działo, choć na sąsiednich peronach stały jakieś wagony pasażerskie. Po drastycznym okrojeniu rozkładu jazdy w maju 2000 roku, oprócz pospiesznego "Bobra" do Wrocławia, uruchamiano tu zaledwie kilkanaście pociągów lokalnych na dobę. Na liniach do Głogowa i Zielonej Góry pozostawiono po 3 pary pociągów, a na linii do Legnicy (oprócz dwóch par pociągów z Żagania) doszło do absurdalnego urywania relacji w Lesznie Górnym. Tak ograniczony rozkład jazdy sprawił, że część uczestników musiała urwać się z imprezy już w Jankowej Żagańskiej, gdzie łapali pociąg w kierunku Węglińca. Sam przejazd linią nr 389 Żagań - Jankowa Żagańska był również oczekiwanym punktem programu, gdyż jeździły nią już tylko pociągi towarowe. Wykonano na niej dwa foto-stopy: pierwszy przy charakterystycznej strażnicy przejazdowej, a drugi na starym ceglanym moście na rzece Czerna.


Wyjazd z Żagania do stacji Jankowa Żagańska.

Most na rzece Czerna pomiędzy Żaganiem a stacją Jankowa Żagańska.

Wjazd na stację Jankowa Żagańska.

Po przyjeździe do stacji Jankowa Żagańska, pociąg zatrzymał się przy peronie 4. po jej wschodnie stronie. Jak już wspomniałem wyżej, na odcinku do Żagania nie kursowały już wówczas żadne pociągi osobowe. Po raz ostatni, w rozkładzie jazdy 1996/1997, wytrasowano tą drogą jedną parę pociągów relacji Żagań - Węgliniec - Żagań. Był to pierwszy w dobie pociąg do Węglińca i ostatni pociąg z Węglińca. Kilkakrotnie wracałem tym wieczornym pociągiem z wojaży po Polsce i widziałem dezorientację podróżnych, którzy zamiast w Żarach znaleźli się w Żaganiu. Co ciekawe i zarazem niezrozumiałe, przez wiele lat trasowano tą drogą pociągi w relacjach Żagań - Lubsko, Żagań - Łęknica czy Żagań - Zielona Góra. Nie wiem czy chodziło o ograniczoną przepustowość odcinka Żary - Żagań, czy też były to jakieś lokalne kolejowe fanaberie. Być może chodziło o dowozy do żarskich Kunic, gdzie do dziś znajdują się dwie huty szkła. Faktem jest, że jazda z Żagania do Żar przez tą niewielką wieś kosztowała sporo czasu, w tym głównie na zmianę kierunku jazdy. Pamiętam jak na początku lat 90. ktoś z mojej rodziny zmuszony był skorzystać z porannego pociągu z Żagania do Zielonej Góry. Pociąg ten odjeżdżał z Żagania już po godzinie 4 by do Nowogrodu Bobrzańskiego dojechać dopiero przed 6. Prawie 2h jazdy pociągiem na trasie, którą ówczesnym samochodem można było przejechać w 25 minut, było przez wiele kolejnych lat wspominane jako dziwna przygoda.


Wschodnia część dworca Jankowa Żagańska.

W lipcu 2000 roku przez Jankowę Żagańską kursowały już tylko 3 pary pociągów osobowych i jedna para sezonowego pociągu pospiesznego "Wiking". Część osób, dla których zasadniczym celem było zaliczenie nieużywanych w ruchu pasażerskim  linii, zakończyła tu swój udział w imprezie. Powrót umożliwiał im pociąg osobowy nr 76030 relacji Zielona Góra - Jelenia Góra, który planowo odjeżdżał w kierunku Węglińca o 15:48. Pociąg ten prowadziła węgliniecka SU45-180 czyli ta sama maszyna, którą fotografowaliśmy w Bieniowie z "Wikingiem" do Zielonej Góry. Zgodnie z ówczesnym obiegiem lokomotyw, dwie pary pociągów na odcinku Węgliniec - Zielona Góra obsługiwały maszyny z Węglińca. Cyknąłem ten pociąg z teleobiektywu, ale niestety zdjęcie wyszło nieostre. 


SU45-180 z pociągiem osobowym Zielona Góra - Jelenia Góra
wjeżdża na stację Jankowa Żagańska.

Tymczasem impreza z SU46-048 i piętrusem toczyła się nadal, gdyż rozpoczęto manewry, które dały okazję do wykonania serii zdjęć z ciekawą infrastrukturą w tle. Stacja Jankowa Żagańska to żywa historia i pomnik początków kolejnictwa na tych ziemiach. Niestety tak jak i w innych miejscach, uroku tej stacji wiele odbierały zarośnięte po pas tory. W czasie pobytu na stacji wykorzystano okazję i wjechano na fragment linii nr 380 do Sanic. Tabela z rozkładem jazdy pociągów pasażerskich na tej linii zniknęła w połowie lat 80. więc widok takiego pociągu jak nasz był czystą fikcją. Tym niemniej zrobiłem zdjęcie składu wtaczającego się na stację, z nastawnią wykonawczą w tle. Po 17 latach nawet takie pozorowane ujęcie okazuje się mieć wartość historyczną. Po objechaniu składu zarządzono zajęcie miejsc na wylocie ze stacji, aby wykonać zdjęcie wyjazdu pociągu do Żar. Tutaj głównym motywem była ponownie nastawnia wykonawcza JŻ1 i dobrze, gdyż obiekt ten spłonął w pożarze jakieś 2 lata później.


Jankowa Żagańska - postój przy peronie 3.

Wjazd na stację Jankowa Żagańska od strony Mirostowic. 

Wyjazd ze stacji Jankowa Żagańska do Żar.

Po wyjeździe ze stacji Jankowa Żagańska wykorzystano jeszcze jedno charakterystyczne miejsce do wykonania foto-stopu. Był to wjazd do Żar, gdzie zbiegają się dwie linie kolejowe od strony Żagania i Węglińca. Skład uchwycony na łuku przed podanym semaforem wjazdowym był moim ostatnim ujęciem pociągu specjalnego, po czym postanowiłem urwać się z tej imprezy już w Żarach. Pozostałym uczestnikom, z różnych części Polski, powrót do domu zapewniał jeszcze ostatni w dobie pociąg do Węglińca, który odjeżdżał z Żagania o godzinie 17.29. Widok SU46 z piętrusem był jeszcze w tym rejonie na tyle powszechny, że nie miałem większego ciśnienia na robienie kolejnych zdjęć tego samego składu. Co prawda, okrojony rozkład jazdy uniemożliwiał mi już powrót do domu pociągiem, to jednak do wyboru miałem autobusy PKS, których nie kasowano w tak drastyczny sposób jak lokalne pociągi. Pozostając jeszcze chwilę w Żarach, zrobiłem zdjęcie pociągu pospiesznego "Bóbr" z Wrocławia, który przyciągnęła SU45-173. Maszyna, ze względu na malaturę, zdawała się być świeżo po naprawie okresowej, prawdopodobnie rewizji w ZNTK Poznań. Wcześniej SU45-173 jeździła tu jakiś czas z herbem Gdyni na czole, który pochodził z okresu stacjonowania w tym mieście.

SU46-048 z pociągiem specjalnym wjeżdża do Żar.


Pociąg pospieszny "Bóbr" zakończył bieg w Żarach.
SU45-173 manewruje przy nastawni ZA2.
Jak dotąd była to jedyna impreza tego rodzaju z wykorzystaniem lokomotywy SU46. Co prawda, w 2016 roku uruchomiono pociąg specjalny do Czarnkowa z SU46-054 i trzema oliwkowymi wagonami, jednakże nie był to przejazd z foto-stopami. Ten pociąg można było co najwyżej gonić samochodem i fotografować na własna rękę. Co do historycznego zestawienia, to paradoksalnie żółte czoło na lokomotywie określa się dziś mianem "rarytasu", gdyż od 2002 roku odstąpiono od tego schematu malowania. Faktem jest, że był to schemat charakterystyczny dla całej dekady lat 90. i dziś wzbudza podobne sentymenty jak w 2000 roku fabryczne (zielone) malowanie lokomotyw. Co ciekawe, w 2017 roku odtworzono malaturę z lat 90. na lokomotywie SU46-047, która stacjonuje dziś w Węglińcu. Wracając jednak pamięcią do lat 1990 - 2000, w których SU46-047 stacjonowała w Żaganiu, widać potencjalne możliwości zestawienia historycznego składu z tamtego okresu. Faktyczny problem stanowi dziś jednak skompletowanie sprawnych wagonów pasażerskich, gdyż praktycznie cały ruch regionalny opiera się na pojazdach "nowej generacji".

3 komentarze:

  1. Przypadkiem trafiłem na tę relację z imprezy w której miałem przyjemność uczestniczyć i osobiście poznać autora. Ciekawe czy aż tyle pamiętasz czy dokładne notatki miałeś, jedno i drugie bezcenne po tak długim czasie. Z drobnych uwag to numer SU45 to nie 254 a 154. Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, już poprawiłem. Oglądając zdjęcia wykonane w tamtym okresie mam wrażenie jakby to było wczoraj ;) Tutaj akurat narobiłem sporo zdjęć, więc dosyć łatwo jest odtworzyć sekwencję zdarzeń. Notatki mam skąpe, bo zazwyczaj jest to tylko data i numer lokomotywy.

      Usuń